a cieszy :) Na razie mnie - zauważyłam, że ostatnio ta kolorystyka mnie nie opuszcza :) Papiery same wchodzą w rękę, a Wonderland zauroczył mnie tak samo jak Dreamer.
Drobiazg dla koleżanki - nowe wcielenie żółtych karteczek na biurko.
Przy napisie na okładce musiałam zaprosić do współpracy Zu... no i trochę krzywo wyszło, bo panowanie nad szałem stemplowania dwulatki wymaga trochę uwagi :) Pierwsze spotkanie z alfabetem z Montażowni przyniosło dużo radości, zamierzony efekt, choć muszę jeszcze dopracować równe stawianie literek. Kółka pozostały mi z warsztatów u Ayeedy, distressy (pomarańczowy, żółty i czerwony), archival ink, crackle accent i stemple nabyte za małe pieniądze na Skrapowisku.
Cudne maleństwo!!! Fantastyczne!
OdpowiedzUsuńAch!Ktoś nie próżnował w święta :D
OdpowiedzUsuńI to z jakim powalającym efektem!